Ciekawi mnie czy jeszcze ktoś tu zagląda. Pora zedrzeć pajęczyny wiszące w moich czterech ścianach których tak dawno nie odwiedzałem. Bo byłem szczęśliwy? Być może... ale szczęście potrafi odbić się beknięciem z nieprzyjemnym posmakiem żółci jaką jest porażka albo może koniec pięknego okresu. W końcu "w życiu piękne są tylko chwile" a ja nadal chce słuchać Wehikułu czasu który daje mi nadzieje na lepszą przyszłość. Dajcie znać Ci którzy o mnie nie zapomnieli i tu spoglądacie.
A co u mnie? Skończyłem 22 lata (notka urodzinowa dla tych którzy się nie domyślili), pochowałem moją jedyną już babcię... to nadal we mnie siedzi... wiem bo mówią o tym łzy które pojawiają się w wielu momentach życia które przypominają mi o chwilach z nią... na pewno pojawi się notka któa będzie moim wspomnieniem...
co tam dalej było... aaa no mam nadzieję, że zakończyłem sesję, rozstałem się z kimś o kim pisałem już wcześniej - pokochałem bratnią duszę, ale skończyło się to szybciej niż na dobre się zaczęło. O tym pewnie też napiszę, by się rozliczyć z przeszłością. Ale zapowiedzi zapowiedziami - wszystko wyjdzie w praniu jaki nastrój będzie, a jak na razie - co najdziwniejsze po rozstaniu nastrój mam przedni :)
Tak więc wracam, bo jak już pisałem "bluesowiec nie tworzy gdy jest szczęśliwy" tak ja wracam gdy znów cztery ściany stają się moim schronieniem
12 lutego 2013
6 lutego 2013
Spadek swobodny
Dawno mnie nie było czyż nie? Po drodze miałem wiele notatek w głowie ale... później jakoś umykały mi.. nagle czemuś innemu się trzeba było poświęcić - a teraz mam chwile na oddech gdyż coś mnie próbuje rozkładać, a jutro kolejny egzamin.
Wydarzyło i dzieje sie tak wiele rzeczy... którymi chciałem się podzielić, ale weny brak. Nawet teraz dziwnie się czuje znów pisząc i próbując jakoś się sam usprawiedliwić przed sobą lub dokonać jakiejkolwiek retrospekcji. Ale też może nie miałem sił by znów się z tymi wydarzeniami mierzyć... To chyba też jest kolejny powód... ale mam nadzieję nadrobić to wszystko.
Podobno bluesowcy nie umieją tworzyć kiedy są szczęśliwi - ze mną chyba było tak podobnie, choć to szczęście bywało jak mała trampolina to obecnie chyba poleciałem za wysoko.
Spadam... ale czy odbiję się ponownie od trampoliny czy jednak roztrzaskam się na podłożu?
Tego się właśnie boję....
Wydarzyło i dzieje sie tak wiele rzeczy... którymi chciałem się podzielić, ale weny brak. Nawet teraz dziwnie się czuje znów pisząc i próbując jakoś się sam usprawiedliwić przed sobą lub dokonać jakiejkolwiek retrospekcji. Ale też może nie miałem sił by znów się z tymi wydarzeniami mierzyć... To chyba też jest kolejny powód... ale mam nadzieję nadrobić to wszystko.
Podobno bluesowcy nie umieją tworzyć kiedy są szczęśliwi - ze mną chyba było tak podobnie, choć to szczęście bywało jak mała trampolina to obecnie chyba poleciałem za wysoko.
Spadam... ale czy odbiję się ponownie od trampoliny czy jednak roztrzaskam się na podłożu?
Tego się właśnie boję....
Subskrybuj:
Posty (Atom)