30 lipca 2012

Jeden wielki misz-masz

Nie było mnie tu kawał czasu... ale nie będę się rozwodził dlaczego/przez kogo/przez co bo to już nie ma znaczenia. Ale na szczęście jedno osiągnąłem - internet w pokoju! Koniec średniowiecza.

A jak mijają mi wakacje? Dogorywam nudząc się lub upijam się totalnie... wiem, że to miejsce gdzie jestem nie jest moim miejscem, bo tęsknie do Miasta Królów. A tu? Może i jest rzeka ale kamienista wokoło a w otaczającej ją wiklinie jest syf i co innego robić prócz chodzeniem, piciem, czy paleniem ognisk? No ale by było jeszcze z kim....

Zakochałem się wiecie? W muzyce z płyt winylowych i zacząłem jak na razie bezowocne łowy na gramofon. Jak byście mieli jakieś informacje od sąsiada który dbał, że chce sprzedać - czekam na info :)
Co do płyt mam w głowie listę jakie chce kupić a z tych co znalazłem na strychu zacząłem przesłuchiwać te rockowe i na prawde są super! Kilka piosenek znałem. No ale ciekaw jestem płyty pt. "Pieśni pokoju i wojny" (hahaha :D)

W fotografii przestój... jak by wena także zrobiła sobie wakacje... albo po prostu nie mam kogo fotografować. Na zdjęciach samozwańczych thebeściaków fotograficznych jest i rzeka, i mosty i góry.... nie ma już czegoś tu co nie powodowałoby na swój widok wymiotów? Właśnie szukam takich miejsc. Kiedyś sobie obiecałem, że z mego miasta nie będę brał żadnych modelek ale... znalazłem 2 wyjątki które nie zostały zbrukane przez w/w fotografików, więc to szansa dla mnie. Pogoda nawet dopisuje, a czasem siedząc późnym popołudniem przy kompie spoglądam na jarzębinę za oknem i widzę jakim pięknym światłem jest oświetlona! Syce swe oczy tym widokiem po czym wracam do kompa. Mógłbym się ruszyć w końcu.

Za to wena pisarska... coś tam sie działo, dopisałem coś no ale muszę się postarać tę moją niechęć do tego miejsca przelać na papier. Ale także przydałoby się pouczyć na poprawkę.....

No tak bo już niedługo ruszam w drogę po całej Polsce by dotrzeć pod Łebę na obóz sportowy którym się będę opiekował. Boże... daj mi sił do tych dziecek....

3 lipca 2012

Każda góra ma swój dołek

Ten tekst usłyszałem jeszcze w czasach gimnazjum od geografa. Chodziło o to, że każde wzniesienie posiada obniżenie. Ale dla mnie te słowa to coś więcej. To zasada życia czy nawet istnienia. Nadzieja, że jednak życie nie jest pasmem nieszczęść.
A więc wyznaję zasadę, że każde nieszczęście czy smutek równoważone jest przez coś dobrego czy pozytywnego. Jing jang tyle że w przestrzeni naszego życia. Oczywiście nie odnosi się tego do sił wyższych - one są poza moja filozofią codziennego życia. Albo raczej nie są w tej kategorii. Ale o tym nie dziś!
Ostatni tydzień był także moim ostatnim tygodniem w Mieście Królów przed wakacjami i był to straszny czas! A szkoda, że nie wykorzystałem go inaczej... po prostu nie mogłem. Czemu? Bo miałem właścicielkę nie pedantkę ale pojebaną jeśli idzie o mieszkanie. Trzeba było je wypucować jak hmm no nie wiem, ale słyszałem, że w szpitalach to tak na prawdę takiej czystości nie ma jak się ludziom wydaje, ale ona wymagała takiej czystości z tego stereotypu. Nawet się chwaliła, że dziewczyny oddały mieszkanie w takim stanie. Ale to były dziewczyny! I miały nowsze mieszkanie niż my. Ale no cóż... i tak to ja musiałem odwalić większość sprzątania. Obecnie mam tego dosyć na dłuugi czas. Niestety znając rodziców rychło będę musiał popełnić ten samogwałt na sobie... już dziś czepiali się, że nic nie robiłem. A dopiero jest drugi dzień wakacji!!!!!!!!!!! Nie miałem kiedy odpocząć a im już nie pasuje.... jak zawsze wakacje w domu to ciężkie wakacje... ale być może w końcu uzyskam internet w pokoju! :D
No ale jak zawsze odbiegam od tematu i dywaguję... Udało się i w końcu rozliczyliśmy się i zdaliśmy tamto mieszkanie. No wszystko było na mojej głowie bo na mnie była umowa ale to nic, juz jest po wszystkim! :)
W niedzielę pojechałem na podpisanie umowy o nowe mieszkanie - już ja jako główny najemca tam nie figuruję! - no i spotkać się z kimś jeszcze. Wracając usiadła koło mnie piękna mulatka. W końcu postanowiłem zagaić - w końcu jestem facetem i muszę się ćwiczyć w zawiązywaniu spontanicznych znajomości. Okazało się, że jest fotomodelką, studiuje prawo itp. Byłem pod wrażeniem. A co najlepsze - zanim wysiadłem podała mi swojego maila. No i oczekuję teraz wiadomości od niej.
W ten oto sposób znów uwierzyłem w ta starą jak świat zasadę. Mam nadzieję, że ona działa