28 kwietnia 2012

Pozostawiony sam sobie

Ile razy mieliście tak, że ktoś zostawiał was z wszystkim do zrobienia? Coś co powinno zostać podzielone i zrobione wspólnymi siłami zostało zrzucone na wasze barki. Pewnie często, jak i mnie. Dziś po raz kolejny.... moi współlokatorzy fruu wyjechali już na majowy weekend. A ja? Miałem w planie się spotkać z kimś, ale nie udało mi się bo musiałem ogarnąć ten cholerny burdel! SAM!!!
To było takie wkurwiające.... w dodatku ta osoba się obraziła na mnie, bo nie wyrobiłem się. No po prostu myślałem, że mnie coś totalnie trafi z miejsca....
No i jak tu się rozkoszować leniwym dniem w Mieście Królów? Nie mogłem się nawet wybrać na spacer... niestety.... jutro znów wracam do tych znienawidzonych zaułków... Przez cały tydzień będę się męczyć....
Dlaczego nie będę miał wytchnienia? Bo po nim zaraz są egzaminy, kolokwia i egzaminy i tak w koło Macieju! Zaczynam mieć dość.... szczególnie, że nie mam na kogo liczyć... że muszę sam siebie znosić w tej wściekłości...
Miłego i udanego weekendu majowego. Powodzenia i kop w tyłek na szczęście dla maturzystów

24 kwietnia 2012

Tornado

Jutro nad Miastem Królów spodziewana jest piękna, słoneczna pogoda z chwilowymi zachmurzeniami. Na pewno? Ja wyczuwam tornado, wielki wir napięcia, strachu, emocji i... czego? Pozytywnej energii? No nie wiarygodne...
Ale tak, szykuje się coś wielkiego. Zaangażowany w konferencję próbuję ogarnąć burdel i moja nadzieja rozbija się niczym statek o klif. Bo takiego rozpiździelca nie da się ogarnąć. Więc naginam go do tego co by mi odpowiadał. Ale będzie ciekawie... jako czasoumilacz odbieram kilka osób z dworca a tego samego dnia później prowadzę konferencję! Genialnie... Może to także będzie okazja do poznania ciekawych osób, któż to wie. Ale tornado przybiera na sile, czuje spadek temperatury a jutro wieczorem już pierwsze chmury zaczną się zbierać i wirować szalenie.
Niedługo też weekend majowy który nie zapowiada się jak sielanka......

16 kwietnia 2012

W samotności rodzą się szaleńcy

Dziś szczególnie wróciłem do tego powyższego obrazka.... Dlaczego, spytacie?  Otóż rozpoczął się proces osoby która nie tak dawno dokonała samodzielnie bardzo krwawego zamachu, podwójnej akcji dziejącej się w stolicy tego kraju i na pewnej wyspie. Ta osoba to Andreas Breivik winny śmierci 77 osób w zamachu bombowym w Oslo i krwawej jatce jaką urządził na wyspie Utoya. Co nim kierowało? Czytajcie sami - jest przeciwnikiem wielokulturowości i to był dzień w którym postanowił wysłać swoje przesłanie w świat. Udało mu się. Jednych zaszokował, innych zachwycił. Jednych zabił, innych zranił ale na pewno wielu poruszył tym co dokonał. Mało kto przejdzie koło tego obojętnie. Ale czy My na prawde czujemy się bezpiecznie? Przecież Europa ma swoje "demony" przeszłości - IRA, ETA i nie tylko, wiele innych organizacji czy osób. Ale odbiegam na organizacje. Jak samotny musi być więc człowiek by stać sie potworem? Gdzie przebiega ta cienka granica po odrzuceniu przez ludzi?  Takich jednostek jest o wiele więcej jak ten wspomniany wyżej: Hitler, Lenin, Stalin - oni też byli w młodości nikim, zaś kim się stali? Kim musiał być Bin Laden? Kim Husajn? Jak życie musiało ich doświadczyć, że stali się tymi kim się stali? Że wzięli sprawy w swoje ręce i dokonali tego co dokonali. Na zawsze zapisali się tym w historię tego świata.
Dlaczego o nich wspominam? Kiedyś jak czułem się taki strasznie odrzucony przez wszystkich - czasy mojego pierwszego bloga; to takie myśli przychodziły mi do głowy, by zrobić to samo co bohater Sali samobójców. By tych którzy byli dla mnie udręką ukarać raz na zawsze - mocno i słono. Bardzo słono. Nasiliło się to po znalezieniu przeze mnie w domu pistoletu po dziadku. Do dziś mnie kusi... Czasem siadam w piwnicy i oglądam go ostrożnie, głaszczę lufę ale chowam go z powrotem. Boję się własnych myśli kiedy trzymam go w rękach. W tamtym czasie zapoznałem się również z setkami przeróżnych tortur i zapamiętałem te które mogłyby być ciekawe w zastosowaniu. Pamiętam je dokładnie do dziś. Więc pytam się ponownie - gdzie przebiega ta cienka granica?
Czy może też jest sens by spisać te wszystkie odczucia, myśli, złości i frustracje w pamiętnik? Opublikować w sieci, wydać książkę? Może lepiej nie... jest tylu świrusów, że któryś mógłby na podstawie takiej lektury wcielić tekst w życie - powołać fikcję do rzeczywistości. Chyba jedynym wyjściem jest spisanie tych złości, odetchnięcie, rozpalenie ognia i spalenie za jakiś czas tego wszystkiego. Ale to lubi wracać.... a jeśli wróci na tyle silne by przekroczyć cieniutką granicę? 

12 kwietnia 2012

Nie taki znów początek

Tych którzy tu zawitali - witam serdecznie! To mój kolejny blog lecz pierwszy na tym portalu. Niestety portal na O zdenerwował mnie na tyle, bym zechciał zbadać ten wariant. Wszystko wyjdzie w praniu.
Nie zamierzam przenosić poprzednich notek chyba, że będzie trzeba. Dla tych którzy trafili tu po raz pierwszy zostawiam ten link swiat-wg-topola (gdyby pokazywało, że blog jest pusty odświeżaj do skutku bo jest tam wszystko). Zaś tych którzy wciąż chcą mnie czytać nawet na banicji witam równie mocno i serdecznie ciesząc się niezmiernie z waszej obecności.
Jako ciekawostkę dodam, że powyższy adres bloga jest mym powrotem do korzeni - tak nazywał się mój drugi blog (nazwy pierwszego, skasowanego zresztą nie pamiętam). Ale niesie ona za sobą aurę tajemniczości dlatego zawsze mi się podobała i czekała na swój renesans.
W stronach podaje link do tzw "strony o mnie".
Ogłaszam wszem i wobec, że blog został otwarty!