Dla większości to cząsteczka fizyczna której poszukują fizycy - ta dzięki której narodził się wszechświat i potwierdzenie teorii wielkiego wybuchu.
Czym jednak jest ona dla mnie? To nie coś materialnego. To coś takiego czego my nie jesteśmy w stanie ogarnąć ale potrafimy tego doświadczyć, czy zaobserwować zostając upewnieni, że Bóg istnieje.
Jeśli po raz 3 w przeciągu kilku miesięcy właśnie taki wniosek nasuwa mi się po pewnych doświadczeniach to zaczyna maleć prawdopodobieństwo przypadku i błędu w ocenie zjawiska. Pierwszym są spadające gwiazdy. Tak wiem, deszcz kosmicznych odłamków mający swoją nazwę, ale gdy leży się nocą i wpatruje w niebo widząc miliony gwiazd to czuje się jak ten widok przytłacza, że coś zwykłego nie mogło stworzyć tego przepięknego obrazu widocznego na naszym sklepieniu. Zaś zjawisko "spadających gwiazd" jest uhonorowaniem cierpliwości i chęci spojrzenia ponad codzienność. Jest w tym cząstka siły Stwórczej i da się to wyczuć w zachwycie jaki rośnie wewnątrz człowieka gdy patrzy i podziwia nocne niebo przepełnione gwiazdami. Gdy jedna spada - czujemy się nader wyjątkowo.
Powiada się, że oczy to zwierciadło duszy. To prawda. Nawet całkiem odmienne osoby potrafią mieć w oczach ten sam blask i żar który promieniuje z oczu, gestów, słów - po prostu całych nich.. Ten blask to miłość. Gdy ktoś kocha i mówi o osobie którą tym uczuciem obdarzył to nie widać w nim pasji choć można to z nią pomylić. To całkowite oddanie, z wplecioną radością, pasją, zafascynowaniem i uczuciem. Tymi słowami próbuję określić miłość którą da się dostrzec za to opisać nie można! Moje słowa są pustą skorupą. Trzeba samemu się o tym przekonać. To da się wyczuć a ja wiem, że to właśnie to. Na pewno nie można tego pomylić z jakimś innym uczuciem. Dziś po raz drugi mogłem się przekonać o tym, że miłość istnieje. Nie da się tego uczucia zamknąć w jakimkolwiek określeniu, wyrazić serduszkiem czy kartką, pocałunkiem czy seksem. Tego trzeba doświadczyć osobiście. Zostać nim obdarzony bezpośrednio jako kochana osoba lub pośrednio jako ktoś komu zakochana osoba mówi o tym co czuje. W tym właśnie uczuciu dojrzałem dziś Boską cząstkę. Tego człowiek nie mógł wymyślić - człowiek umiał to uczucie nazwać "miłością" ale dopiero gdy w któryś z powyższych sposobów jej doświadczy to przekona się, iż słowa to słowa zaś w tym uczuciu kryje się dar Boga. Sam Stwórca tchnął w nie swoją cząstkę boskości. Dlatego wiem, że Bóg, Wyższy niż my Byt którego nie jesteśmy w stanie ogarnąć - istnieje. I obdarza nas swoim najpiękniejszym darem. Miłością. To właśnie jest ona - Boska cząstka.
To mnie utwierdza w wierze. Bóg na pewno istnieje.
Mój mail: dzaga.94@op.pl
OdpowiedzUsuńCiekawe spojrzenie na Boga:)
to bardziej hmmm... fakt który ukazuje Jego obecność
OdpowiedzUsuńładnie napisane. Prawdziwe, ale co najważniejsze wyczuwa się radość w tych słowach ... ;)
OdpowiedzUsuńTo o czym piszesz jest uznawane przez niektórych filozofów za jeden z dowodów istnienia Boga. Gdzie Go szukać? W przyrodzie, w drugim człowieku. Przyroda uważana jest za odzwierciedlenie Boga, nie jest idealna, bo tylko Bóg może być idealny, aczkolwiek jest zbliżona do ideału.
OdpowiedzUsuńW Boga nie wierzę, w miłość tak. Jeśli istniałby ktoś tak dobry jak Bóg, nie psuł by tego, co sam niby stworzył. To jest coś zupełnie innego.
OdpowiedzUsuń