Chłód... Czerwone światło zatrzymuje mój bieg. Przeglądam się w przejeżdżającym tramwaju - ależ ja jestem zarośnięty...
Poranki bywają nie ubłagane - dla mnie to o wiele za wcześnie by wstawać. Mgła otula uliczki królewskiego miasta niczym westchnienie zaspanego człeka zbudzonego za wcześnie. Wije się i wciska w każdą szczelinę lecz zawsze na dystans. Ten chłód otrzeźwia mnie całkowicie - Boże, litości... Znów muszę kupić whisky. Moje płynne złoto. Palące żyły i tętnice zaklętym w niej żarem. Wtedy wraca świadomoś codziennego spotkania z Doloris i jej towarzystwo. A jest ono dobre bo życie jest pełne Doloris. Dzięki niej wiesz że żyjesz. Nawet zdradzony, zapomniany, wyśmiany, poniżony, odrzucony. Żyj. Bo życie jest kurwa piękne! Niestety....
Doloris znaczy ból.
Oj chyba za dużo tej whisky...
OdpowiedzUsuńwłaśnie nie miałem jej dawno w ustach
UsuńWszyscy tylko piją...
UsuńAle ból mimo wszystko sprawia, że żyjesz. A życie to dużo, nawet z płynnym złotem.
OdpowiedzUsuńNie wiesz nic o płynnym złocie.
UsuńHmm...
OdpowiedzUsuńOd razu mi się skojarzyło z piosenką: "Co mi Panie dasz" a szczególnie z cytatem "I czy warto, czy nie warto, mocną wódę leję w gardło, by ukoić żal".
Właśnie, ale czy warto ?