7 czerwca 2012

Prawdziwy szczęściarz

Kto? A no ja. Dziś miałem wybitnie szczęśliwy dzień! Chcecie poznać szczegóły? A proszę:
1. Mam zagwarantowaną z rosyjskiego Kampanię Wrześniową (wtajemniczeni wiedzą). Oczywiście muszę zdać cały semestr i wypadałoby przygotować się do egzaminu po I semestrze (btw wiecie, że semestry oficjalnie są tylko na studiach a w szkołach się tylko tak mówi?) bo moja wiedza leży i kwiczy szczególnie z gramatyki.
2. Zostałem źle nakierowany przez koleżankę (moja z kierunku oraz tez dziewczyna mojego współlokatora - nadążacie?) więc kupiłem bilet na pociąg w automacie. Tyle, że on jeździ tylko w piątki! Więc kasa, że tak powiem chu* w dupę (albo jak kto woli - psu na buty).
3. Lece do kilometrowej kolejki na Dworcu Autobusowym (RDA Kraków) Po kilku wiekach docieram do okienka gdzie słyszę co? Nie ma już biletów (to była godzina 18) do mojej zabitej dechami miejscowości.... Wszystko zostało wykupione! Spytałem jeszcze z nadzieją czy na Oświęcim coś jedzie i było! Udało się, chociaż musiałem się mocno wepchać i jechałem jak szprot w puszcze ale to uczucie znam z Krakowskiego MPK.
No i cóż.... Godzinę później z hakiem dotarłem do Oświęcimia. Na szczęście uniknąłem pieca (ha ha ha mój suchar) i tak oto wylądowałem pod Kauflandem gdzie piszę tę notkę.
Największym zbiegiem okoliczności było spotkanie przed nim mojej koleżanki z miejscowości leżącej pomiędzy Oświęcimiem (bliżej niego mieszka) a mojego miasta gdzie psy dupami szczekają.
Sami przyznacie - szczęściarz ze mnie, co?

6 komentarzy:

  1. Chyba nie czaję ani jednego punktu z tej notki ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Fakt, szczęście to ty masz, tylko że kulawe.

    OdpowiedzUsuń
  3. autentycznie mnie to rozbawiło. nie, żeby cieszyło mnie czyjeś (nie)szczęście, ale Twój dystans do tego wszystkiego. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dystans? kiedy pisałem te słowa po prostu już byłem zrezygnowany i to totalnie...

      Usuń