Pustka we mnie... powiększa się... zapadam się w nią coraz bardziej...
Dziś znów się tak czuję, nic nie warty, całkowicie opuszczony.... co mi po rozmowach na odległość kiedy nie ma tutaj ramion w które mógłbym sie przytulić.... żadnego przyjaciela przy mnie... ani jednego...
Nie ma... po prostu nikogo.. a chciałbym mieć i osobę z którą byłbym blisko, z którą mógłbym obcować, ciało przy ciele, która pragnęłaby mojej bliskości a ja jej...
Brak mi ciepła - nie słonecznego ale tego ludzkiego i wewnętrznego...
Czym zasłużyłem sobie by tak właśnie mieć? Co źle zrobiłem? Szukam... szukam cały czas i nikogo znaleźć nie mogę...
... a może dla mnie nikogo nie ma?
24 października 2013
20 października 2013
Czasem rano...
Czasem rano, kiedy się obudzę czuję się tak bardzo samotny i pusty...
Sprawdzam oba telefony czy ktoś nie napisał i jednak nic nie ma, zerkam na fejsa ale tam także pustki. Rzut okna na instagram czy ktoś dodał coś fajnego. A później leżę w łóżku i czuję w sobię tę pustkę. Znów obudziłem się sam, nie było obok mnie nikogo. Lecz nie chodzi tu o seks, ale o bliskość, obecność tej 2 osoby. Nie żądam by była to od razu ukochana, wystarczy osoba która jest mi bliska.
Czasem rano, kiedy się obudzę czuję że nie chcę dalej żyć...
Jakiś czas później po mej (dla niektórych niby) próbie samobójczej, dowiedziałem się, że nie umarłbym tak jak to widziałem w filmie - telewizja kłamie. Umierałbym dusząc się i krztusząc. Wtedy bym wiedział, że zrobiłem źle i jest za późno, jak ten człowiek skaczący z wieżowca, który w czasie lotu uświadamia sobie, że źle zrobił. Ale cofnąć się wstecz już nie może.
Życie jest jednak piękne.... niestety...
Czasem rano, kiedy się obudzę czuję niechęć do wstania...
Patrzę za okno na piękne słońce, pragnę wyjść na zewnątrz ale nie sam... nie chce się znów snuć jak ten bezpański pies...
Czasem rano, kiedy się obudzę czuję, że nie będę umiał już kochać i z kimś być...
Czy od nowa muszę się tego uczyć? Czy znów będę żałować? Czy znów się zaangażuję tylko po to by cierpieć po odrzuceniu?
Czasem rano, kiedy się obudzę.... żałuję, że się w ogóle obudziłem....
Sprawdzam oba telefony czy ktoś nie napisał i jednak nic nie ma, zerkam na fejsa ale tam także pustki. Rzut okna na instagram czy ktoś dodał coś fajnego. A później leżę w łóżku i czuję w sobię tę pustkę. Znów obudziłem się sam, nie było obok mnie nikogo. Lecz nie chodzi tu o seks, ale o bliskość, obecność tej 2 osoby. Nie żądam by była to od razu ukochana, wystarczy osoba która jest mi bliska.
Czasem rano, kiedy się obudzę czuję że nie chcę dalej żyć...
Jakiś czas później po mej (dla niektórych niby) próbie samobójczej, dowiedziałem się, że nie umarłbym tak jak to widziałem w filmie - telewizja kłamie. Umierałbym dusząc się i krztusząc. Wtedy bym wiedział, że zrobiłem źle i jest za późno, jak ten człowiek skaczący z wieżowca, który w czasie lotu uświadamia sobie, że źle zrobił. Ale cofnąć się wstecz już nie może.
Życie jest jednak piękne.... niestety...
Czasem rano, kiedy się obudzę czuję niechęć do wstania...
Patrzę za okno na piękne słońce, pragnę wyjść na zewnątrz ale nie sam... nie chce się znów snuć jak ten bezpański pies...
Czasem rano, kiedy się obudzę czuję, że nie będę umiał już kochać i z kimś być...
Czy od nowa muszę się tego uczyć? Czy znów będę żałować? Czy znów się zaangażuję tylko po to by cierpieć po odrzuceniu?
Czasem rano, kiedy się obudzę.... żałuję, że się w ogóle obudziłem....
25 sierpnia 2013
Trochę z przymusu a trochę z chęci
Udało mi się przetrwać ten kiepski czas, a nawet znaleźć mieszkanie w Mieście Królów. Chciałbym tam już się przenieść, ale niestety to dopiero będzie możliwe. Czekam na powrót pewnej osoby, przyjazd w odwiedziny jeszcze innej, czekam także na wenę fotograficzną oraz.. wypad w górki w mej okolicy. Piszę górki bo najwyższy szczyt pasma ma 933 m n.p.m więc dupy nie urywa... Ale to zawsze kochany Beskid :)
Nie mam sił by zabrać się za przerabianie zdjęć z sesji zdjęciowych... no ale muszę w końcu spiąć pośladki bo są ludzie którzy czekają na swoje fotografie. Dobra - deklaruję się, że jak uda mi się zakończyć porządki w poniedziałek ewentualnie wtorek to biorę się za przerabianie tego samego dnia lub następnego. Deal. Zostało napisane więc teraz muszę się wywiązać z umowy. Trochę czuje, że na siłę piszę tę notkę, lecz jeśli się nie zmuszę to nie wróci mi tryb płynnego pisania kolejnych. Także do dzieła Topolku. Czas wrócić do blogosfery a nie leżeć niczym sparaliżowany.
Mam nadzieję, że ktokolwiek tu jeszcze zagląda.
Nie mam sił by zabrać się za przerabianie zdjęć z sesji zdjęciowych... no ale muszę w końcu spiąć pośladki bo są ludzie którzy czekają na swoje fotografie. Dobra - deklaruję się, że jak uda mi się zakończyć porządki w poniedziałek ewentualnie wtorek to biorę się za przerabianie tego samego dnia lub następnego. Deal. Zostało napisane więc teraz muszę się wywiązać z umowy. Trochę czuje, że na siłę piszę tę notkę, lecz jeśli się nie zmuszę to nie wróci mi tryb płynnego pisania kolejnych. Także do dzieła Topolku. Czas wrócić do blogosfery a nie leżeć niczym sparaliżowany.
Mam nadzieję, że ktokolwiek tu jeszcze zagląda.
3 sierpnia 2013
Sznyty
Po raz kolejny... ostrze przecina skórę i zagłębia się w ciało. Nie za głęboko bo ma zostać ślad a nie wypłynąć krew dzięki czemu sam bym odpłynął na zawsze...
Ale nie to jest celem, za to jest nim upamiętnienie. Czego, spytasz czytelniku? Tego, że znów spierdoliłem... Nie umiem normalnie żyć... zawsze coś spierdole i cierpię przez to... To jest gówno warte... ale żyje... żyje dalej choć mam tego dość.... a przede mną kolejne wyzwania....
Długo mnie tu nie było - bo było całkiem dobrze u mnie lub tak, że dało się wytrzymać. Wiele notek w głowie było ale nie było motywacji. Tym bardziej wiedz, że skoro to czytasz, to na prawdę jest ze mną kiepsko...
A teraz czas na kolejną sznyte... już nie wracam do robienia tego na ciele. Teraz to moje mentalne sznyty, te na umyśle. One zostaną na zawsze i długo będą bolały...
Ale nie to jest celem, za to jest nim upamiętnienie. Czego, spytasz czytelniku? Tego, że znów spierdoliłem... Nie umiem normalnie żyć... zawsze coś spierdole i cierpię przez to... To jest gówno warte... ale żyje... żyje dalej choć mam tego dość.... a przede mną kolejne wyzwania....
Długo mnie tu nie było - bo było całkiem dobrze u mnie lub tak, że dało się wytrzymać. Wiele notek w głowie było ale nie było motywacji. Tym bardziej wiedz, że skoro to czytasz, to na prawdę jest ze mną kiepsko...
A teraz czas na kolejną sznyte... już nie wracam do robienia tego na ciele. Teraz to moje mentalne sznyty, te na umyśle. One zostaną na zawsze i długo będą bolały...
20 marca 2013
Wiosenne przesilenie
Nareszcie trochę słońca w Mieście Królów! Człowiek od razu odżywa i soki całego ciała zaczynają płynąć coraz żwawiej. Niestety u mnie zabieganie, wiele nerwów których przyczyną są kobiety! Ale bieganina przez obowiązki, szukanie tematu pracy inżynierskiej - który w końcu wstępnie mam, załatwianie praktyk no i wiele wiele innych. Zaczynam przesiadywać w pewnej ciekawej palarni na Kazimierzu - biernie paląc :) ale warto, bo jest to bardzo klimatyczne miejsce! Coś więcej wyjawię może bliżej świąt, bo teraz to masakra... ale pamiętam o tym miejscu :) i o waszych blogach, choć moja obecność się tam nie ujawnia.
Pozdrawiam was ciepło, serdecznie i bardzo słonecznie :D
Pozdrawiam was ciepło, serdecznie i bardzo słonecznie :D
12 lutego 2013
Cicho wszędzie, głucho wszędzie...
Ciekawi mnie czy jeszcze ktoś tu zagląda. Pora zedrzeć pajęczyny wiszące w moich czterech ścianach których tak dawno nie odwiedzałem. Bo byłem szczęśliwy? Być może... ale szczęście potrafi odbić się beknięciem z nieprzyjemnym posmakiem żółci jaką jest porażka albo może koniec pięknego okresu. W końcu "w życiu piękne są tylko chwile" a ja nadal chce słuchać Wehikułu czasu który daje mi nadzieje na lepszą przyszłość. Dajcie znać Ci którzy o mnie nie zapomnieli i tu spoglądacie.
A co u mnie? Skończyłem 22 lata (notka urodzinowa dla tych którzy się nie domyślili), pochowałem moją jedyną już babcię... to nadal we mnie siedzi... wiem bo mówią o tym łzy które pojawiają się w wielu momentach życia które przypominają mi o chwilach z nią... na pewno pojawi się notka któa będzie moim wspomnieniem...
co tam dalej było... aaa no mam nadzieję, że zakończyłem sesję, rozstałem się z kimś o kim pisałem już wcześniej - pokochałem bratnią duszę, ale skończyło się to szybciej niż na dobre się zaczęło. O tym pewnie też napiszę, by się rozliczyć z przeszłością. Ale zapowiedzi zapowiedziami - wszystko wyjdzie w praniu jaki nastrój będzie, a jak na razie - co najdziwniejsze po rozstaniu nastrój mam przedni :)
Tak więc wracam, bo jak już pisałem "bluesowiec nie tworzy gdy jest szczęśliwy" tak ja wracam gdy znów cztery ściany stają się moim schronieniem
A co u mnie? Skończyłem 22 lata (notka urodzinowa dla tych którzy się nie domyślili), pochowałem moją jedyną już babcię... to nadal we mnie siedzi... wiem bo mówią o tym łzy które pojawiają się w wielu momentach życia które przypominają mi o chwilach z nią... na pewno pojawi się notka któa będzie moim wspomnieniem...
co tam dalej było... aaa no mam nadzieję, że zakończyłem sesję, rozstałem się z kimś o kim pisałem już wcześniej - pokochałem bratnią duszę, ale skończyło się to szybciej niż na dobre się zaczęło. O tym pewnie też napiszę, by się rozliczyć z przeszłością. Ale zapowiedzi zapowiedziami - wszystko wyjdzie w praniu jaki nastrój będzie, a jak na razie - co najdziwniejsze po rozstaniu nastrój mam przedni :)
Tak więc wracam, bo jak już pisałem "bluesowiec nie tworzy gdy jest szczęśliwy" tak ja wracam gdy znów cztery ściany stają się moim schronieniem
6 lutego 2013
Spadek swobodny
Dawno mnie nie było czyż nie? Po drodze miałem wiele notatek w głowie ale... później jakoś umykały mi.. nagle czemuś innemu się trzeba było poświęcić - a teraz mam chwile na oddech gdyż coś mnie próbuje rozkładać, a jutro kolejny egzamin.
Wydarzyło i dzieje sie tak wiele rzeczy... którymi chciałem się podzielić, ale weny brak. Nawet teraz dziwnie się czuje znów pisząc i próbując jakoś się sam usprawiedliwić przed sobą lub dokonać jakiejkolwiek retrospekcji. Ale też może nie miałem sił by znów się z tymi wydarzeniami mierzyć... To chyba też jest kolejny powód... ale mam nadzieję nadrobić to wszystko.
Podobno bluesowcy nie umieją tworzyć kiedy są szczęśliwi - ze mną chyba było tak podobnie, choć to szczęście bywało jak mała trampolina to obecnie chyba poleciałem za wysoko.
Spadam... ale czy odbiję się ponownie od trampoliny czy jednak roztrzaskam się na podłożu?
Tego się właśnie boję....
Wydarzyło i dzieje sie tak wiele rzeczy... którymi chciałem się podzielić, ale weny brak. Nawet teraz dziwnie się czuje znów pisząc i próbując jakoś się sam usprawiedliwić przed sobą lub dokonać jakiejkolwiek retrospekcji. Ale też może nie miałem sił by znów się z tymi wydarzeniami mierzyć... To chyba też jest kolejny powód... ale mam nadzieję nadrobić to wszystko.
Podobno bluesowcy nie umieją tworzyć kiedy są szczęśliwi - ze mną chyba było tak podobnie, choć to szczęście bywało jak mała trampolina to obecnie chyba poleciałem za wysoko.
Spadam... ale czy odbiję się ponownie od trampoliny czy jednak roztrzaskam się na podłożu?
Tego się właśnie boję....
8 stycznia 2013
Hej, czy nie wiecie....
Czy miłość na prawdę jest taka silna? Potrafi pokonać granice odległości, czasu, miejsca? Kto kocha musi walczyć...
Ale jednak istnieje niepewność i zwątpienie... są jak chwasty zasiane w zbożu, tak bardzo nie chciane i tak chętnie się pojawiające. Trudno z nimi walczyć gdy ich nie widać, a jak się pojawią... to rosną wraz ze zbożem jeśli wcześniej ich nie zwalczyć.
Więc trzeba walczyć. Do zwycięstwa lub śmierci...
Jeszcze nie pojawił się na niebie brzask słońca
ciszę wczesnego poranku zakłócił dzwon
wołając ludzi na Eucharystię
zawtórował mu inny dźwięk
krzyk człowieka wyjącego z bólu
ale dopiero miał zrozumieć,
że życie boli o wiele bardziej....
Ale jednak istnieje niepewność i zwątpienie... są jak chwasty zasiane w zbożu, tak bardzo nie chciane i tak chętnie się pojawiające. Trudno z nimi walczyć gdy ich nie widać, a jak się pojawią... to rosną wraz ze zbożem jeśli wcześniej ich nie zwalczyć.
Więc trzeba walczyć. Do zwycięstwa lub śmierci...
Jeszcze nie pojawił się na niebie brzask słońca
ciszę wczesnego poranku zakłócił dzwon
wołając ludzi na Eucharystię
zawtórował mu inny dźwięk
krzyk człowieka wyjącego z bólu
ale dopiero miał zrozumieć,
że życie boli o wiele bardziej....
Subskrybuj:
Posty (Atom)